środa, 27 sierpnia 2014

#Dzień drugi# Rok 5# Any Evans#

Za pięć minut miała wybić 17.00. Godzina o ,której miałam się spotkać z Leo na błoniach. Szłam samotnie pustym polem. Nigdzie nie było widać Leo. Odalałam się coraz bardziej od Hogwartu, a zbliżałam się do zakazanego lasu. Wkońcu stałam bardzo blisko drzew. Nie wiedziałam czy mam nadal tu czekać czy może..nagle usłyszam czyiś głos w zakazanym lesie. Pomyślałam, że głos Leo, ale co on tam robił. Głupek mieliśmy się spotkać na błoniach. Po namyśle wbiegłam do zakazanego lasu. Szłam za głosem. Był coraz głośniejszy, a las mroczniejszy. Zdałam sobie sprawę, że to były krzyki. Krzyczały na mnie. A po chwili ucichły. Zrobiłam kilka kroków na przód i zobaczyłam. Zobaczyłam pewną osobę. Był to chłopak miał na sobie czarną pelerynę. Wyglądał na chłopaka z tej legendy. Było ciemno, a ja spotkałam go w tym lesie, po słyszeniu krzyków. To napewno on mnie tutaj zwabił. I co ja mam robić ?


Zrobiłam jeden krok do tyłu, a on gwałtownie się odwrócił. Przerażona zrobiłam kilka kolejnych kroków w tył. On magicznie znalazł się za mną i położył swoją dłoń na moim ramieniu.
- Dlaczego uciekasz ? - wyszeptał do mojego ucha - przecież nic ci nie zrobię - ponownie wyszptał.
- J-ja - jąkałam się, nie potrafiłam nic powiedzieć.
Chłopak zasłonił swoimi rękoma moje oczy i zbliżył swoje usta do mojego ucha.
- Jesteś taka bezbronna, taka..
- Nazywasz się Neil... prawda ? - spytałam przerażona.
- Znasz moje imię ? - wyszeptał.
- T-tak.
Po tych słowach chłopak zabrał swoje ręcę i stanął przedemną.
- Skąd ?
- Raz pewna dziewczyna opowiedziała mi legendę, o chłopaku imieniem Neil, kiedy cię zobaczyłam domyśliłam się, że to ty.
- Rozumiem... przepraszam nie chciałem cię przestraszyć.
Popatrzyłam się na czarne oczy Neil'a, a on złapał mnie za podbrudek.
- A ty jak się nazywasz panienko ?
- A-Any Evans.
- Ach to ty, ta co wykrada książki o czarnej magi.
- Skąd..
- Skąd wiem tak ? Od pewnego czasu cię obserwuję i słyszałem rozmowy na twój temat.
- Czyli jestem sławna ? - zaczęłam się śmiać, a Neil zaraz po mnie.
Nasz śmiech przerwał, czyiś krzyk. Tym razem to był Leo, wołał mnie.
- Ktoś cię szuka ...
Głos był coraz głośniejszy, był prawie za nami.
- Ja znikam, może kiedyś jeszcze się spotkamy - uśmiechnął się chłopak i ucałował mnie w czoło.
Po tych słowach zniknął, a zza drzewa wybiegł zdyszany Leo.
- Co ty tu robisz ?! - krzyknął - mielismy się spotkać na błoniach.
- Przepraszam... poprostu coś tu widziałam..
- No dobra.., ale chodź musimy wszystko obgadać.
- Tak, tak już idę.
Szłam za Leo w stronę błoni. Co jakiś czas odwracałam się do tyłu i sprawdzałam czy gdzieś niema Neil'a, niestety jak powiedział tak zrobił. Zniknął i nie było po nim śladu.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz