sobota, 20 września 2014

▲Dzień Drugi▲Rok 5 ▲Lee HaNa▲

Nadszedł czas latania na miotle.Dzisiaj boisko dzielimy z Gryfonami.Usiałam na trybunach.To nie tak,że nie lubiłam grać w quidditch'a,po prostu wiem,że wszystko popsułabym.Przyglądałam się uważnie grze.Yoongi był obrońcą,a Seokjin pałkarzem.W naszej drużynie był oczywiście Hoseok,który był szukającym,zawsze mu kibicowałam.Był niezwykle spostrzegawczy.Yoongi nie przepuścił ani jednej piłki.Przegrywaliśmy 40 punktami.Gryfoni naprawdę byli dobrzy.Hoseok zwany przez niektórych J-Hope'm,ponieważ na boisko wnosił iskierkę nadziei dla naszej drużyny,zauważył znicza.Tymczasem Gryfoni wbili kolejne 10 punktów.W stałam z ławki.Zawsze na meczach szastały mną emocje.Szukający z Gryffindoru najwyraźniej zauważył,że Hoseok podąża z zniczem.Zaczęli się przepychać.Ja dawno z tej miotły spadłabym.W międzyczasie udało nam się wbić 20 punktów,a drużynie przeciwnej 100.Cała nadzieja była w J-Hopie.Już prawie dotykał znicza,Już prawie,prawie...Nagle Seokjin odbił tłuczka,który uderzył w miotłę Hoseok'a.Ten runął na ziemię.Trening przerwano.Zbiegłam z trybunów i pobiegłam do poszkodowanego.Ten w dłoni trzymał złotego,malutkiego znicza.
   Okazało się,że jego ręka jest poważnie złamana i nie może przez parę miesięcy się przemęczając,co jest równoznaczne z tym,że nie będzie mógł uczestniczyć ani w treningach,ani w meczach.SeokJinowi lub jak kto woli Jinowi,było bardzo przykro,przepraszałam J-Hope'a wiele razy.Tamten nie żywił urazy.
▲~▲
  Chciałam pomagać Hoseok'owi,ale ostatecznie zajęli się tym chłopcy.Nowe tematy na lekcjach były trudne,bardzo trudne.Przyznam szczerze,że mnie przerosły.Postanowiłam pójść do biblioteki.Poproszę kogoś starszego o pomoc,może to coś da.Pierwszy trafił się Draco Malfoy.Nie miałam nic przeciwko jemu,zamieniłam z nim parę słów i nie jest aż taki zły.Czytał właśnie jakąś książkę.
-Przepraszam,Draco...-powiedziałam,ten oderwał wzrok od książki i zmierzył mnie wzrokiem.
-O co chodzi?Jestem zajęty.-oznajmił.
-Mógłbyś mi pomóc w nauce?-zapytałam.
-Mówiłem,jestem zajęty,zapytaj kogoś innego.-czytał dalej.
Spodziewałam się takiej odpowiedzi.W oddali zauważyłam chłopców,może ich poproszę? Lecz skończyło się taką samą odpowiedzią.Została jeszcze Hermiona.Ona na pewno mi pomoże.Siedziała właśnie z Harry'm i Ronem.
-Hej.Mogłabyś mi pomóc?-spytałam,uśmiechając się sztucznie.
-W czym?
Pokazałam książki.
-Przepraszam Hana,ale jestem zajęta.Ci idioci nie mogą pojąć najprostszych zaklęć.-powiedziała,po czym cała trójka zaczęła się kłócić.Usiadłam zrezygnowana przy jednym ze stolików,otworzyłam książkę i czytałam,nic z tego nie zrozumiałam.
-Aish.Nic nie rozumiem!-powiedziałam rozdrażniona.
-Może pomóc?-usłyszałam,odwróciłam się.To Yoongi.
-Przecież byłeś zajęty.
-Już nie jestem.
Spędziliśmy wieczór na nauce.W sumie połowę zrozumiałam,pół sukcesu za mną.
-Połowy nie zrozumiałam,wytłumaczysz od początku?-zapytałam.
-Tłumaczę ci to czwarty raz.-jęczał.
-Oppa!Nie bądź taki!
Zaczął się wierzgać na krześle,ale ostatnie tłumaczył po raz kolejny.W sumie już prawie wszytko wiedziałam,ale ostatnio czułam się samotna,więc troszkę go pomęczyłam.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz