sobota, 20 września 2014

▲Dzień Trzeci▲Rok 5 ▲Lee HaNa▲

 Dzięki Yoongi'emu udało mi się zrozumieć na lekcjach o czym mówili nauczyciele.Jak tak dalej pójdzie nigdy nie będę lepsza od Seokjina.W sumie to nie jest takie ważne,ale źle czuję się z tym,że nie dorastam mu nawet do pięt.Wyszłam na zewnątrz się przewietrzyć.Ostatnio moja głowa
chce eksplodować.Zaczęło się ściemniać,raczej nie powinnam wychodzić.W końcu zdecydowałam się wyjść i pobiegłam na błonie.Usiadłam na korze złamanego już dawno drzewa i zaczęłam masować skronie,biorąc głębokie wdechy.Po paru minutach zrobiło mi się lepiej.Leniwe wstałam z jakże wygodnego siedzenia,gotowa by ruszyć do zamku,gdy kątem oka zauważyłam coś świecącego w głębi lasu.Nie powinnam tam iść,ale ciekawość wzięła górę.Z resztą i tak złamałam już parę zasad,więc nie mam już nic do stracenia.Szybki,lecz ostrożnym krokiem ruszyłam w kierunku chwilowego błysku.Może mi się przewidziało,ale nie zaszkodzi sprawdzić.W końcu ujrzałam czyjąś sylwetkę.Schowałam się za drzewem.Wytężyłam wzrok,najwyraźniej to chłopak.Ta fryzura...Od tyłu strasznie przypominał mojego brata.Ale przecież on nigdy nie naraziłby się na kłopoty.Nagle postać wyciągnęła z kieszeni coś małego,rzuciła na stos gałęzi przed sobą,popatrzyła na wzrastający ogień  i uciekła.Ten specyficzny wygląd,podczas biegania.To na pewno Jin.Drewno zaczęło się palić i w końcu wyglądało jak ogromne ognisko.Nie myśląc dłużej uciekłam.Biegłam wprost do zamku.Jeśli to naprawdę był Jin to brzydko mówiąc: JEST W DUPIE.Uduszę go!Normalnie uduszę!Co on samo myśli...Z resztą jaki był tego powód?Nagle uderzyłam głową o coś twardego i upadłam.
-Nic ci nie jest?-poznałam ten głos,to Yoongi.
-Nie...-pomógł mi wstać.-Co ty robisz tu o tej godzinie?
-O to samo mógłbym zapytać ciebie.-zaśmiał się.-Zauważyłem,że las się jara,nie wiem gdzie reszta ludzi ma oczy,więc zawołałem nauczycieli.
-O nie!-pisnęłam.
-Coś się stało?
-Przecież powinnam być w zamku!Zorientują się,że wracam z lasu i mnie o wszystko oskarżą.-panikowałam.
Nagle usłyszałam głosy profesorów w oddali.Już po mnie!
-Choć tu.-powiedział Yoongi,po czym przylepił się do mnie.
Chciałam krzyczeć,żeby mnie puścił,ale zakrył mi usta ręką i coś na nas narzucił.
-Nic nie mów i się nie ruszaj.-szepnął i zdjął rękę z moich ust.
Prawie palpitacji serca dostałam.Nie wiem czy to przez to,że mogłam mieć duże kłopoty,czy przez to,że Yoongi jest tak blisko mnie.Nienawidzę,gdy ktoś mnie przytula i narusza moją przestrzeń osobistą.Ale cóż...Jak trzeba to trzeba.
   Nauczyciele przechodzili koło nas,nawet nie zerkając w stronę naszej osoby.
Gdy już byli wystarczająco daleko,zaczęliśmy się powoli wycofywać,aż stanęliśmy na korytarzach Hogwartu.Yoongi zdjął zdjął z nas jakiś koc,tak to wyglądało.Bardzo tandetny wzór.Chwila...
-Skąd masz pelerynę-niewidkę Harry'ego?-zapytałam.
-Pożyczyłem.-odpowiedział,rozglądając się na boki.
-On wie,że ją pożyczyłeś?-zaśmiałam się.
-Oczywiście,że...-zaczął jednak na korytarzu pojawił Jongdae.-O stary!Miałem dokończyć ci ten kawał.-podbiegł do zmieszanego chłopaka i odeszli.
Nie zostało mi nic innego jak pójść do pokoju Ravenclawu.
   Cały czas nie dawał mi spokoju ten incydent z pożarem.Może to nie był Jin.Może tak mi się tylko wydawało?Postanowiłam to sprawdzić.Zaczęłam pędzić z Yoongim.Było już późno i wszyscy uciekli do swoich domów.Niebawem zauważyłam go,rozmawiającym z JongDae.
-Yoongi,choć na chwilę.-wydyszałam.
-To ja się już zbieram.Cześć.-uśmiechnął się nasz kolega i odszedł.
-Musisz mi dać pelerynę-niewidkę!-powiedziałam.
-Po co?-zapytał zdezorientowany.
Wtedy złapały mnie wątpliwości czy mówić mu czy nie.Ale cóż...Nie mam wyboru.Opowiedziałam mu całą historię.
-Idę z tobą.-oznajmił.
Nie miałam nic przeciwko.
-Więc...Idziemy śledzić Jina...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz